NICKI BILLE NIELSEN: Jestem w stanie dorównać Nikoliciowi
Autor wpisu: Piotr Wierzbicki 31 marca 2016 18:21
Nicki Bille Nielsen, bez dwóch zdań jest jednym z najciekawszych piłkarzy w Ekstraklasie. Sportowo napastnik Lecha Poznań na razie nie rzucił na kolana, bo specjalnie nie miał okazji, ale trudno się z nim nie zgodzić, gdy mówi: – To jest tak, że ludzie, którzy mnie nie znają, czasem mnie nienawidzą. Ale gdy ktoś mnie pozna, ten mnie pokocha, bo jestem bardzo pozytywnym i pogodnym człowiekiem.
FUTBOLFEJS.PL: Popraw mnie, jeśli się mylę, ale mam wrażenie, że u ciebie jest tak, że powiesz coś, a dopiero potem zastanawiasz się, czy powinieneś to mówić. Przykład: wypowiedź przed meczem z Legią o orgii.
NICKI BILLE NIELSEN: Rzeczywiście, jestem taki, że czasem najpierw coś robię, a dopiero potem myślę. Gdy coś mówię, wyrażam to, co w danym momencie czuję. Ale zazwyczaj mówię to z uśmiechem, puszczam oko.
Po twoich wypowiedziach na temat gola z Termalicą, który był lepszy niż seks, czy orgii przed meczem z Legią, można odnieść wrażenie, że masz obsesję na punkcie seksu.
Nic podobnego, to dziennikarze zadają takie pytania. Ja tylko odpowiadam. To nie ja zaczynam te wątki.
Gol strzelony Legii będzie jak orgia
Często żałujesz swoich słów?
Nie, nie żałuję. Po prostu taki jestem. Jeśli coś mówię, mówię to dlatego, że chcę to powiedzieć. Wychodzi to ze mnie naturalnie. Nie zastanawiam się nad tym, jakie wrażenie to zrobi na ludziach, nie przygotowuję swoich wypowiedzi. Jestem osobą dość impulsywną. Zarówno na boisku, jak i poza nim.
Na temat twojej impulsywności słyszałem wiele plotek, ale jak na razie sprawiasz wrażenie człowieka impulsywnego w tym dobrym znaczeniu: energicznego, pewnego siebie. Diabeł na razie drzemie?
Nie wiem, czy mam w sobie tego diabła. W całej swojej profesjonalnej karierze piłkarskiej, czyli mniej więcej od 16. roku życia, dostałem tylko jedną czerwoną kartkę. I to też nie bezpośrednio czerwoną, ale za drugą żółtą. Wydaje mi się więc, że mam nad sobą kontrolę, czego dowodem są statystyki.
A poza boiskiem?
Gdy byłem młodszy, miałem kilka epizodów, ale dla mnie życie to nauka na błędach. Ucząc się w ten sposób człowiek staje się silniejszy. Jeśli się nie uczysz na błędach, to oznacza, że jesteś głupkiem. Myślę, że ze swoich błędów wyciągnąłem wnioski . Jestem wyedukowanym facetem i wiem, że jeśli popełnię błąd, potrafię powiedzieć „przepraszam” i drugi raz go nie popełnię.
Co masz na myśli mówiąc „wyedukowany”?
Edukacja ma wiele znaczeń. Można być wyedukowanym przez szkołę, ale też przez życie. Ja zostałem wyedukowany przez życie, bo doświadczyłem już bardzo dużo, mieszkałem w wielu krajach, w wieku 18 lat wyjechałem do Włoch. Jako dzieciak wychowywałem się w niezbyt zamożnej rodzinie, w niezbyt zamożnej dzielnicy. Mam pięcioro rodzeństwa – trzy siostry i dwóch braci. Moja mama wychowywała samotnie sześcioro dzieciaków. Byłem najstarszy, więc musiałem bardzo szybko dorosnąć i opiekować się młodszym rodzeństwem, pomagać mamie. Przeszedłem też naukę w szkole, uczyłem się ekonomii, mówię w kilku językach. Jestem osobą towarzyską i otwartą.
Zobaczcie nasz test, na który zgodził się Nicki – jak dobrze poznał polską ekstraklasę. WIDEO!
W jakim wieku musiałeś dorosnąć?
Trudno określić dokładnie, rodzice rozeszli się, gdy byłem małym chłopcem. Ale pozostali przyjaciółmi, ja też mam bardzo dobry kontakt z tatą, bo jest bardzo młodym człowiekiem. Nasze relacje są przyjacielskie.
W szkole byłeś tym chłopakiem, który cały czas rozmawiał na lekcji, przeszkadzał nauczycielom?
Byłem takim rozbawiaczem, żartownisiem. Ale dobrze się uczyłem, nawet jeśli nie odrabiałem prac domowych. Zbierałem dobre oceny, uczę się bardzo szybko.
Czyli nie sprawiałeś kłopotów wychowawczych?
Nie, raczej nie. Wiadomo, że od czasu do czasu coś tam zbroiłem, jak każdy chłopak, ale nie było to nic szczególnego.
Jeden z duńskich dziennikarzy powiedział o tobie: Nielsena albo się kocha, albo się nienawidzi. Na razie nie dajesz powodów do nienawiści.
To jest tak, że ludzie, którzy mnie nie znają, czasem mnie nienawidzą. Ale gdy ktoś mnie pozna, ten mnie pokocha, bo jestem bardzo pozytywnym i pogodnym człowiekiem. Nie jestem arogancki, nie uważam się za nie wiadomo kogo tylko dlatego, że jestem piłkarzem. Zachowuję się normalnie, zawsze porozmawiam z kibicami, bardziej niż piłkarzem czuję się jednym z nich. Od małego zresztą byłem wielkim fanem piłkarskim.
Z kibicami Lecha szybko znalazłeś wspólny język, wystarczyło kilka tweetów, by cię pokochali.
Bo ja bardzo lubię komunikować się z nimi. Wiem jak to jest być kibicem, bo sam nim byłem i wiem, jakie to dla nich ważne, by mieć kontakt z piłkarzami. We wszystkich klubach, w których grałem, miałem dobre relacje z fanami.
Niektórzy częstowali cię nawet piwem w czasie meczu…
Jako kibic lubisz widzieć emocje, ludzkie reakcje. Dlatego wolę Real Madryt od Barcelony, bo gdy Cristiano Ronaldo strzela gola, widzę, że jest szczęśliwy, gdy coś mu nie wychodzi, widzę jak bardzo się złości. Gol w piłkarzach Barcelony nie wywołuje takich emocji, nie widać też po nich złości, gdy nie idzie. Fani wolą widzieć radość czy złość, bo sami przychodzą na mecze, żeby oddać drużynie swoje serce. Sytuacja z piwem była pełna emocji, strzeliłem wyrównującego gola w 93. minucie i byłem tak szczęśliwy, że chciałem cieszyć się razem z kibicami. Nie było to coś, co zaplanowałem.
Nie był to więc twój kolega, który czekał na ciebie z piwem na trybunach?
Nie, absolutnie, to była spontaniczna reakcja. Wszystko wyszło przez ogromne emocje.
A próbowałeś już polskiego piwa?
Tak, piłem Lecha. Ale nie na boisku.
Twój znajomy, Arek Onyszko, powiedział o tobie, że pod względem charakteru jesteś podobny do Zlatana Ibrahimovicia. Też tak czujesz?
Tak. Pod względem charakteru, pochodzenia i wychowania. Gdy czytałem autobiografię Zlatana widziałem wiele podobieństw między nami. Obaj wychowaliśmy się w swego rodzaju miejskich gettach. Słyszałem to porównanie już wcześniej, bo ja nie jestem typowym Duńczykiem.
A jaki jest typowy Duńczyk?
Przeciętny Duńczyk jest bardzo zamożny, wychowuje się pod kloszem, jest chroniony przed ciosami w twarz zadawanymi przez życie. Dlatego często duńscy piłkarze, którzy wyjeżdżają za granicę nie odnoszą sukcesu, bo są nieprzygotowani na konfrontacje z inną rzeczywistością. Ja wyjechałem z Danii, gdy miałem 18 lat, pojechałem na południe Włoch, gdzie rządzi mafia. Przez rok nie dostawałem w klubie pieniędzy. To było doświadczenie, które wiele mnie nauczyło.
A mentalność Polaków ci odpowiada?
Na razie nie mogę powiedzieć nic złego, czuję się tu bardzo dobrze, jestem pozytywnie nastawiony. Ludzie w Poznaniu są bardzo łagodni, delikatni i pomocni. Mężczyźni bardzo dobrze traktują kobiety, puszczają je przodem, ustępują miejsca. Piłkarsko też dobrze się czuję, bo tu wszyscy ciężko pracują i walczą, czyli tak jak ja lubię.
Wracając do Arka Onyszki, słyszałeś pewnie jaki skandal wywołała w Danii jego pierwsza książka „Fucking Polak”. Dla ciebie to, co Arek napisał i mówił w wywiadach na przykład o gejach, było skandaliczne?
Nie, ja tak nie uważam. To była właśnie typowo duńska reakcja: wszyscy oburzali się, mówili: „to jakiś szaleniec”. Z drugiej strony wszyscy twierdzą, że mamy wolność słowa, że każdy może wyrazić swoją opinię. Okazało się jednak, że tak naprawdę tej wolności nie ma. Gdy Arek powiedział to, co naprawdę myśli, został za to ukarany.
Arek mówił mi też o tym, że i tobie kilka razy dostało się niesłusznie za różne występki. Że kilka razy media zrobiły z ciebie kozła ofiarnego.
Bo taka jest prawda. Czułem się trochę jak Nicklas Bendtner, który cokolwiek nie zrobi, to zawsze zostanie to źle odebrane. Jeśli spóźni się 10 minut na trening, zaraz w gazetach będzie skandal, pójdzie na pasku w telewizji czerwonym drukiem pilna wiadomość: „Bendtner spóźnił się 10 minut na trening”. Tak było kilka tygodni temu. Gdyby to był inny zawodnik, nikt nie zwróciłby na to uwagi.
Znasz Bendtnera osobiście?
Tak, graliśmy razem w młodzieżowych reprezentacjach.
I uważasz, że ten jego obraz, który kreują media, jest fałszywy?
Nicklas wyjechał do Arsenalu jako szesnastolatek, był naszym najlepszym piłkarzem, w Danii stał się gwiazdą. Po jego zachowaniu widać to gwiazdorstwo, ale to nie jest zły chłopak. Powiedziałbym, że to miły gość.
Pewność siebie, poczucie wartości to też narodowa cecha Duńczyków?
Widać ją zwłaszcza u młodych piłkarzy, którzy zagrają jeden mecz w najwyższej lidze i już myślą, że są gwiazdami. Nie jest to dobre, bo gdy tracisz kontakt z ziemią w młodym wieku, potem masz kłopot – idziesz do innego klubu, siadasz na ławkę i nie wiesz, jak się zachować, nie rozumiesz jak to możliwe, że jesteś tak dobry, a nie grasz. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Wydaje mi się, że ja nie miałem z tym problemu. Jestem pewny siebie, ale chodzę też po ziemi, nie uważam się za wielką gwiazdę.
To stąpając twardo po ziemi powiedz, co możesz osiągnąć w ekstraklasie?
Nie wiem, na pewno muszę ciężko pracować. Chciałbym zostać najskuteczniejszym strzelcem w którymś sezonie. Chcę tego i wiem, że mam ku temu predyspozycje.
Gdy patrzysz na Nemanję Nikolicia z Legii, uważasz, że jesteś w stanie mu dorównać?
Tak, oczywiście, że jestem w stanie mu dorównać. Wiem też, że to świetny napastnik. Gra w drużynie, w której ma okazje strzelać gole, a to też jest bardzo ważne.
Co możesz powiedzieć o poziomie polskiej ligi po tych kilku tygodniach?
To liga wymagająca fizycznie, ale jest kilka drużyn, które bardzo dobrze grają w piłkę. I tu na przykład pozytywnie zaskoczyła mnie Termalica.
Są jakieś rzeczy w Polsce, do których wydaje ci się, że nigdy nie przywykniesz?
Jestem osobą, która szybko się przystosowuje do różnych warunków. Grałem już w sześciu krajach. Do tej pory w Polsce nic takiego nie zauważyłem, do czego nie mógłbym się dostosować.
Czekałem na ten wywiad kilka tygodni. Słyszałem, że byłeś bardzo zajęty, bo przyjeżdżali do ciebie dziennikarze z Danii. Tak się zastanawiam, czy byłeś równie popularny, równie oblegany, gdy grałeś w poprzednim sezonie w Esbjerg?
Duńskie media lubią mnie, bo gdy o mnie piszą, ludzie to czytają. Dania jest mały krajem, Duńczycy są bardzo powściągliwi w opiniach i jeśli sportowiec wychodzi poza pewien schemat, nie mieści się w tym małym pudełku, mówi po meczu coś innego, niż inni, to zaraz rzuca się w oczy, zwraca na siebie uwagę. Ja nie chcę siedzieć w tym pudełku. Nie przejmuję się złymi opiniami na swój temat.
I po tych wszystkich historiach, które ukazały się na twój temat, nie nosisz urazy do dziennikarzy za to, co o tobie pisali?
Mam na pieńku z jednym medium w Danii, ale tylko dlatego, że pisali złe rzeczy o mojej byłej dziewczynie. To mnie rozzłościło i zareagowałem. Podobnie było podczas procesu sądowego, który miałem w jednej sprawie. Dziennikarze weszli w posiadanie zapisu wideo, który miał być dowodem w sądzie. To było bardzo nie w porządku z ich strony.
Nicki Bille Nielsen, czyli antyHämäläinen
Na koniec pytanie o ostatni mecz z Legią. Przed tym spotkaniem byłeś bardzo podekscytowany. Mecz skończył się jednak dla Lecha źle, przegraną 0:2. Jak mocno przeżyłeś porażkę?
Bardzo źle ją zniosłem, długo nie mogłem usnąć, bo myślałem o tym spotkaniu. Generalnie trudno mi się zasypia po meczach, bo zawsze analizuję je w głowie. Dostajemy też nagranie wideo, które zawsze analizuję. Spotkanie z Legią nie było typowym spotkaniem piłkarskim, było dużo walki, dalekich piłek. Niemal wszystkie podania do mnie szły górą. To by bardzo trudny mecz, a Legia zagrała bardzo dobrze.
Nicki o najbliższym meczu Lecha – ze Śląskiem Wrocław:
ROZMAWIAŁ: Piotr Wierzbicki @wierzbikPW
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Fejs 2 fejs | Hit | Lech Poznań