Marek Rzepka, legenda Lecha: Kibice będą żądać, bo nikogo w Poznaniu nie zadowoli, że Lech jest wiecznym wicemistrzem

Autor wpisu: 15 marca 2016 00:38

Marek Rzepka – jedna z legend Lecha Poznań. Grał tu blisko 10 lat, ponad 300 meczów, zdobył trzy tytuły mistrza kraju, występował w słynnych meczach przeciwko Barcelonie i Olympique Marsylia. Z Lecha trafił też do reprezentacji Polski, w której założył nawet opaskę kapitana.

Dziś, mimo że mamy przed sobą jeszcze Puchar Polski, Marka Rzepkę przepytujemy już na okoliczność meczu Lech – Legia.

FUTBOLFEJS.PL: Jak to jest dziś z tym Lechem? Lepiej czy gorzej?
MAREK RZEPKA: Według mnie wreszcie ruszył do przodu po tym niespecjalnie udanym początku roku. Tylko ma oczywiście wielki problem z kontuzjami i to tych najbardziej znaczących piłkarzy. Największa poprawa była widoczna w meczu z Cracovią. Szczególnie dobrze wyglądały skrzydła. Z Ruchem niby było 3:1, ale momentami Lech nie zachwycał.

Największy mankament?
Braki w ofensywie. Przede wszystkim problem z napastnikami, a w zasadzie z tym, że ich nie ma. Do dyspozycji został tylko Kownacki, a on nie jest typową „9”. Niby Lech próbował coś z tym problemem robić, ale ściągnięty Nielsen, jak wiemy, zagrał w dwóch meczach i jest kontuzjowany. Pewnie kiedyś wróci, wróci też Robak, ale na dziś problem jest. Jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba się liczyć z kontuzjami i odpowiednio się zabezpieczać.

Marek Rzepka i reporterka nc+ Daria Kabała-Malarz

Marek Rzepka i reporterka nc+ Daria Kabała-Malarz

Na obronie jest rywalizacja i to można powiedzieć aż za duża, bo Urban wciąż rotuje składem.
Różne są szkoły. Ja akurat jestem zwolennikiem sytuacji, gdy wybiera się najlepszą jedenastkę i się nią gra, oczywiście o ile poszczególni piłkarze trzymają poziom. Wypadają tylko ci, którzy są kontuzjowani albo mają kartki. Tak było na przykład w Borussii Kloppa – mimo szerokiej kadry, miał swój żelazny skład i raczej się go trzymał. To także uczy piłkarzy pewnego nawyku zachowań, zgrywa drużynę. No, chyba że trener nie jest pewien swojej koncepcji i świadomie eksperymentuje. Ale mi się te rotacje nie do końca podobają.

Z Legią nie zagra Marcin Kamiński. Więc pewnie wariant z Dariuszem Dudką na środku?
Albo zagra Wilusz. Grał w meczu z Podbeskidziem i był ewidentnie wystraszony, widziałem strach przed grą, on długo nie występował, teraz musi się rozegrać, poczuć się pewniej. Bo motorycznie wyglądał całkiem fajnie. Nie powiem – może, jak przebije barierę psychiczną, będzie ciekawym wyborem. Pewniakiem w obronie jest Arajuuri, no i Kadar na lewej stronie.

Choć na tej lewej umowną wiosnę zaczynał Volkov.
Volkov jest bardzo dobry technicznie, ale gdy się na niego patrzy „na żywo” widać, że ma braki w przygotowaniu. To nie jest dynamit, brakuje mu tej szybkości, choć za to potrafi rozegrać piłkę. No, ale w defensywie ten jego mankament ma znaczenie.

Skoro z Ruchem jeden Stępiński momentami masakrował obronę Lecha, to strach pomyśleć, co będzie z Legią, gdzie tych straszaków jest na kopy.
Nie ma co tak myśleć. To mecz z Legią! Inne jest podejście piłkarzy, ile byśmy nie mówili, że w każdym meczu powinni grać na maksa. Na Legię każdy z nich wyjdzie naprawdę spięty i skoncentrowany. To daje inną jakość gry. Ale to prawda – ta drużyna robi błędy w obronie. Defensywa nie jest monolitem. Urban, o czym mówiliśmy, szuka optymalnego składu i wprowadza rotacje. Jesienią było to łatwo tłumaczyć olbrzymią liczbą meczów. Teraz już nie. Ale też nie oszukujmy się – nie ma jakiegoś wielkiego wyboru, jeśli mówimy o całej drużynie.

Brak Kamińskiego to problem, ale jeszcze większy w drugiej linii. Bez Linetty’ego, Pawłowskiego…
Pewnie do ostatniej chwili będzie się ważyło, czy Linetty zagra, nie wiem, mówię to z boku obserwując sytuację. Przecież on z pękniętym żebrem grał już z Cracovią. I to bardzo dobrze. Oczywiście, jasne jest, że to ryzyko dla zdrowia piłkarza… Zobaczymy, jaki jest faktycznie jego stan. Jeśli żebro nie jest pęknięte, a złamane, grać nie powinien. A Karol naprawdę dużo daje temu zespołowi. Daje dużo walki, zadziorności, potrafi przytrzymać piłkę.

Zaskakujące, że Maciej Gajos i Darko Jevtić tak dobrze sobie poradzili, gdy musieli wziąć na bary ciężar ofensywy Lecha?
Dostali szansę i wykorzystali. Jevtić to bardzo dobry zawodnik, po prostu, tylko nie zawsze potrafi to pokazać. Teraz potrafił. Gajos to taka pozytywna złość – pokazać, że należy mi się miejsce w składzie. Początek w Lechu miał słaby i może słusznie został odstawiony od składu. Może to go obudziło. Może to właśnie Gajos w takiej dyspozycji powinien grać zamiast Kownackiego na „9”.

Dziś sytuacja jest taka, że Legii Hamalainen okazuje się niespecjalnie potrzebny, a Lechowi dawałby sporo jakości.
Z tego, co wiem, nie chciał rozmawiać o przedłużeniu kontraktu, więc był nie do zatrzymania. Lech tu nie mógł nic poradzić. Szkoda, że tak się stało. Był tu szanowany, miał bardzo fajne pożegnanie, a on się zachował, jak zachował. Szkoda, że nie postawił sprawy jasno – słuchajcie, mam prawie 30 lat i przed sobą kontrakt życia. Zresztą, chyba nie tylko o pieniądze tu chodziło.

Może nie o pieniądze, ale faktem jest, że między Legią a resztą ligi jest już przepaść. Dziś ci, którzy nie łapią się na ławkę Legii, w innych zespołach czołówki mieliby miejsce w jedenastce.
Jeśli nie będzie napływu kapitału do takich klubów jak Lech, Lechia, gdzie niby jakieś pieniądze się nawet pojawiły, Cracovia, Pogoń – Legia będzie się coraz bardziej oddalała. Nikt inny nie jest w stanie dziś płacić po 500 tysięcy euro za sezon. Legia kupuje wszystkich, którzy są dostępni na rynku w zasięgu polskiej ekstraklasy. Choć paradoksalnie na boisku tego nie widać. Jej poziom sportowy na tle ligi nie jest adekwatny do możliwości finansowych.

Belgia, Grecja, też Ukraina w okresie Szachtara – są ligi, w których liczy się jeden, góra dwa zespoły.
I u nas może tak być, że Legia i sportowo wreszcie pozostałym odskoczy. Dziś ta „reszta” ma co najwyżej 50 procent tych możliwości, co Legia. Tylko – pytanie: czy w Poznaniu kogokolwiek zadowoli, że Lech jest wiecznym wiceliderem, wicemistrzem? Może to będzie bodźcem dla innych. Kibice będą żądać wyników. I może kluby dojdą do wniosku, że jednak nie ma co zadowalać się piłkarzami drugiego sortu. Że może zamiast robić pięć przeciętnych transferów, warto zrobić jeden – dwa, ale naprawdę znaczące. Bo ściągać średniaków – a to Lechowi się zdarzało – nie ma sensu, niczego nie daje.

Czemu akurat Lech – Legia to klasyk? Pan grał w latach, kiedy legenda tego klasyku się budowała, bo przecież jest kilka klubów mający większą tradycję rywalizacji z Legią: Ruch, Górnik, Cracovia. A jednak Lech – Legia to dziś derby Polski.
Tak to się układało. Zawsze hasło „Legia” to były te najważniejsze dla Poznania mecze. Zresztą nie tylko dla Poznania. Legia uchodziła za klub, który odgórnie ściąga sobie tych zawodników, których chce. Oczywiście, powołując ich do wojska. Wybierała sobie, kogo chciała. Stała się znienawidzona w Polsce. W wielu klubach, nie tylko w Poznaniu. Dzięki temu zawsze była w czubie, więc zawsze obowiązywało hasło „bij mistrza”. Poza tym, kibice wymuszali takie nastawienie. Zawodnicy nigdy nie czuli do siebie niechęci, ale między kibicami była nienawiść, a to tworzyło otoczkę tych spotkań. Przecież teraz jest tak samo. Normalnie na mecze chodzi 15 czy 18 tysięcy. Na Legii będzie 40! Piłkarz to widzi i czuje – że kibic chce.

Pan też będzie kibicem na tym meczu? Tylko kibicem?
Nie jestem dziś związany z futbolem. Ot, czasami pogram w oldboyach Lecha. Ale z piłki już nie żyję. Prowadzę własny biznes. Z futbolem niezwiązany. A na meczu będę.

Rozmawiał Marcin Kalita

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli