Stal nie wypromowała się do ekstraklasy. Majecki – i owszem

Autor wpisu: 1 czerwca 2018 22:56

Radosław Majecki jako jeden z najmłodszych bramkarzy Nice 1. Ligi przez cały sezon wytrwale pracował na awans Stali Mielec do Lotto Ekstraklasy. Nie udało się. Ale akurat Majecki tę promocję wywalczył – dla siebie. Legia wzywa swojego bramkarza, by zajął miejsce u boku Arkadiusza Malarza i Radosława Cierzniaka.

To już jasne od kilku dni. Radosław Majecki latem wraca do Warszawy, by podjąć rękawicę w walce o miejsce w bramce mistrzów Polski i zdobywców Pucharu Polski.
Nim Legia ogłosiła to oficjalnie, zapowiedział ten ruch swojego klubu prezes Dariusz Mioduski w wywiadzie z reporterką „Przeglądu Sportowego” Izą Koprowiak. „Radek Majecki do nas wraca. Będzie walczył o miejsce w składzie z Arkiem Malarzem i Radkiem Cierzniakiem” – mówił już kilkanaście dni temu. Trudno o prostszy i jaśniejszy przekaz.
Teraz wiemy, że Legia, która Majeckiego do Stali wypożyczyła na sezon 2017/18, poprosiła o szybsze wysłanie młodego bramkarza na urlop, by po nim stawił się już na pierwsze zajęcia Legii. Co oznacza, że Majecki z Mielcem się… nie pożegna meczem z Podbeskidziem. Ostatnim meczem „w domu” był ten z Bytovią zremisowany nieszczęśliwie 2:2, mecz który zamknął na dobre Stali drzwi do ekstraklasy.

Stal zamknął, ale nie Majeckiemu. Jego decyzję sprzed roku o przenosinach do Mielca trzeba potraktować za równie trafioną, jak tę niedawną Mateusza Wieteski o półroczu w Chrobrym Głogów. 18-letni bramkarz (gdy zaczynał sezon w Stali miał 17 lat) zagrał w 33 meczach – we wszystkich pełne 90 minut. W tym wieku, na jego pozycji to bezcenne, gigantyczne doświadczenie. Zwłaszcza że zdobywane pod okiem Bogusława Wyparły – trenera bramkarzy w Stali i Zbigniewa Smółki – byłego bramkarza.
Doświadczeniem był także zimowy wyjazd na Florydę z Legią, gdzie Majecki wypadł naprawdę dobrze. Bez strachu, bez stresu potrafił pokazać najlepsze walory. Wydawało mi się, że już wtedy Legia może chcieć po niego sięgnąć, bo prezentował się w sparingach lepiej od Cierzniaka. Ala nie, uszanowano warunków wypożyczenia. I w sumie dobrze – Majecki grał, a w jego wieku to najważniejsze.

Jasne, wiosną nad postawą 18-latka nie było już takiego „rozpływania” jak jesienią, gdy nikt jakoś nie miał cienia wątpliwości, że to najlepszy bramkarz pierwszej ligi.
Ale to efekt… Stali. Po prostu cała drużyna nie grała tak, jak w Mielcu by chciano. Miała momenty i świetne, i zaskakująco słabe. Na końcu obeszła się smakiem.  Aż w 10 meczach traciła gole, w sześciu więcej niż jednego. W sumie – 19, to najgorszy wynik z górnej połówki tabeli za 2018 rok.
Gdy poczytać komentarze, zdarza się, że kibice Stali mają Majeckiemu za złe, że nie pomagał tak bardzo jak jesienią. Ale to tylko część prawdy. Stal za wiele goli traciła przy biernej postawie całej defensywy – po stałych fragmentach, po wrzutkach. Czemu młodemu bramkarzowi wsparcia nie dali nieporównanie bardziej doświadczeni środkowi obrońcy? Tu należy upatrywać klucza do traconych goli. Też w kontuzji Krystiana Gettingera, jakże ważnego punktu w organizacji gry defensywnej Stali.
Oczywiście, Majecki dał się boleśnie przećwiczyć choćby Tomaszowi Nowakowi w meczu z Zagłębiem, ale także na przykład z Olimpią czy Rakowem. Tylko pamiętajmy – mówimy o chłopaku, który w listopadzie zeszłego roku skończył 18 lat!
Nie każdy rodzi się od razu Donnarummą. Tomasz Loska, który swoje frycowe płacił i płaci, i który został nominowany do nagrody bramkarza sezonu w ekstraklasie, jest od Majeckiego o 4 lata starszy!
Na szczęście Majecki ma dobre podejście do rzeczywistości i krytyki. – Często rozmawiam na ten temat z trenerami i oni często powtarzają, że to napastnicy i skrzydłowi popełniają najwięcej błędów w meczu. Ale każdy o tych ich błędach pamięta co najwyżej minutę. Napastnik może pomylić się w meczu piętnaście razy, ale wystarczy, że strzeli zwycięskiego gola i zostaje bohaterem. A bramkarz może mieć piętnaście świetnych interwencji, ale jak popełni jeden błąd, przez który przegramy 0:1, to ten błąd będzie mu pamiętany i wypominany przez rok albo i dłużej (…) Wiadomo, że im więcej ludzi cię chwali, tym więcej będziesz miał też wrogów. Pewnie są i tacy, którzy czekają na błąd, by wyśmiać ten talent i później powiedzieć, że jest za młody, że musi pracować na treningach, a nie grać i tak dalej. Muszę się nauczyć żyć obok tego wszystkiego i się tym kompletnie nie przejmować. Po prostu robić swoje. Ja doskonale zdaje sobie sprawę, co już umiem, a czego nie. Ile jeszcze pracy przede mną, ile elementów muszę poprawić, w czym się szkolić – mówił nam latem zeszłego roku.

Legia dostaje Majeckiego lepszego niż go oddawała. Nie ma wątpliwości. Lepszego o 33 mecze, bardziej doświadczonego, starszego, głodnego wyzwań. I o to w tym ćwiczeniu chodziło.
– W Legii każdemu wpajana jest gra o najwyższe cele. Liczy się tylko to, co na samym szczycie – to znów cytat z rozmowy dla Futbolfejs.pl. Właśnie z takim mottem wróci Radek Majecki w czerwcu na Łazienkowską. I z całym szacunkiem dla dokonań i znaczenia dla drużyny przede wszystkim Arka Malarza, osobiście nie zdziwię się, jeśli rękawica rzucona przez młodego tym „starym” w którymś momencie stanie wyjątkowo ciężka.

 

Inne artykuły o: I Liga | Legia Warszawa | Stal Mielec

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli