Profesor Papszun utarł nosa Lechowi – i kto tu gra w ekstraklasie?

Autor wpisu: 30 października 2018 21:06

Raków Czestochowa jak futbolowy profesor – dojrzały, mądry, ale i karcący, gdy widzi błędy uczniaka. Lech Poznań – właśnie jak uczniak, na dodatek taki, co to kręci się i wierci w oślej ławce, a wiedza do głowy wchodzi mu wyjątkowo opornie. Tak mniej więcej wyglądał w dużym skrócie mecz 1/16 finału Pucharu Polski, w którym Raków wygrał z Lechem 1:0 po golu Miłosza Szczepańskiego już w 3. minucie.

Pewnie i tak skończy się na tym, że więcej po tym meczu będzie o… Kolejorzu. Utyskiwania, roztrząsania, też „nabijania się”. Padną słowa o bylejakości, wpompowanych milionach, kolejnym sezonie, który prowadzi Lecha donikąd i następnym szkoleniowcu, który nie ma pomysłu na  gromadę „piłkarskich cv”. A, jeszcze swoje dorzucą szalikowcy w wiadomy sposób.

Ale zajmowanie się Lechem po meczu Pucharu Polski w Częstochowie w istocie jest niegodne. To byłby (będzie) niezasłużony policzek dla Rakowa, którego piłkarze w sposób bezwzględny i jednoznaczny najzwyczajniej w świecie wzięli dla siebie to widowisko (celowo nie piszę „skradli”, bo Raków niczego tu nie kradł, po prostu właśnie wziął, co było jego).
Celnie podsumował to zdarzenie Mateusz Borek komentując mecz dla Polsatu Sport. „To nie było tak, że Jakub Szumski dokonywał cudów w bramce, a Lech miał cztery poprzeczki i trzy słupki, zaś Raków wyprowadził jedną kontrę. Przeciwnie – to Raków miał pomysł na to spotkanie” – cytuję z pamięci, więc niedosłownie, ale sens (mam nadzieję) zachowałem.

Tak jest! W zwycięstwie Rakowa, w wyeliminowaniu Lecha Poznań (gwoli przypomnienia: rok temu Lech też odpadł w 1/16 finału), który szczyci się drugim najwyższym budżetem w polskim futbolu, nie było cienia przypadku. Marek Papszun, strateg, analityk, a jednocześnie człowiek i trener o bardzo szerokich horyzontach, przygotował swój zespół do tej prestiżowej próby perfekcyjnie. Zero strachu, zero przypadku, wiemy, co chcemy grać w każdej fazie meczu. Mamy na tyle siły i na tyle wierzymy w swoje umiejętności, by to realizować. Oczywiście, częstochowianom pomógł bardzo fantastyczny gol (pod poprzeczkę) oddanego przez Legię Miłosza Szczepańskiego, który swego czasu bramki strzelał BVB i Sportingowi w UEFA Youth League. Ale potem przez 90 minut (sędzia trzy doliczył) trzeba było mecz kontrolować i Raków to czynił nie dając się zdominować poznaniakom. Ba, będąc wielokrotnie groźniejszy w akcjach ofensywnych i o wiele bardziej zdyscyplinowany w obronie.

Papszun swych piłkarzy perfekcyjnie przygotował nie tylko do meczu z Lechem, ma się rozumieć. Inaczej – zwycięstwo z Lechem to tylko potwierdzenie tego, co Raków robi w pierwszej lidze, gdzie jako jedyny potrafi pokazać siłę i solidność, gdzie prowadzi w tabeli, gdzie przegrał tylko jeden mecz i gdzie ma już 6 punktów przewagi nad trzecią drużyną.
Ale trener Papszun nie wziął się przecież znikąd. To „wymysł” właściciela klubu  i zarazem właściciela głównego sponsora firmy X-kom Michała Świerczewskiego.
Sam szkoleniowiec tak nam swego czasu o tym opowiadał: – Nie wiem, w jaki sposób i gdzie, bo prawdę mówiąc ani razu o tym tak do końca nie rozmawialiśmy. Obiecał, że kiedyś mi powie, jak na to wpadł, bo przecież nie byłem żadną znaną trenerską postacią. Na Mazowszu owszem, byłem znany, ale w Polsce nie. No ale gdzieś mnie wynalazł i trafiłem do klubu z dużymi aspiracjami. Rekrutacja była przedziwna. Trudna, bo absolutnie nietypowa jak dla trenera. Kompletnie biznesowa – prezentacja, przygotowanie zagadnień określonych przez właściciela, musiałem je później referować, dyskutowaliśmy na ich temat. Jedno nasze spotkanie w Częstochowie trwało osiem godzin. Była na nim obecna pani psycholog. Biorąc pod uwagę, że w ekstraklasie trenerów zatrudnia się przez telefon w pięć minut, w moim przypadku cały proces rekrutacyjny trwał naprawdę bardzo długo i był przygotowany niesamowicie profesjonalnie.

Tak, jak nie było niczego przypadkowego w rekrutacji Papszuna, tak nie było niczego przypadkowego w zwycięstwie Rakowa nad Lechem, nie ma nic przypadkowego w sytuacji w pierwszej lidze i… nie będzie nic przypadkowego w awansie do ekstraklasy.
A Lech? Cóż, może co najwyżej pozazdrościć…

Inne artykuły o: Lech Poznań | Raków Częstochowa

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli