Kante strzela premierowo, ale Legia trochę poszarpana przez Stal, czyli: „Więcej od siebie wymagamy!”
Autor wpisu: Marcin Kalita 24 czerwca 2018 21:12
Chciała Stal Mielec ekstraklasy? I to bardzo! Ekstraklasy nie ma, ale jest jej powiew w postaci mistrzów Polski, z którymi przyszło zmierzyć się w sparingu (pierwszym dla Stali, drugim tego lata dla Legii). I co? Drużyna Artura Skowronka z ekipą Deana Klafuricia powalczyła całkiem na poważnie. Skończyło się 3:2 dla Legii (Kucharczyk 4., Kante 14., Cafu 65. – Banaszewski 30., Prokić 45.).
Legia Warszawa w drugim sparingu letnich przygotowań trafiła na rywala, który miał dużą chęć, by ją trochę poszarpać. Piłkarsko poszarpać. Stal Mielec, grająca pierwszy raz pod wodzą nowego szkoleniowca – Artura Skowronka, miała naprawdę dobre momenty, a piłkarze postawili za ambit pokazać się z jak najlepszej strony nowemu szkoleniowcowi. I ci nowi – jak Seweryn Kiełpin, Andreja Prokić czy Marcel Gąsior. Ale też ci, którym klub już zdążył dać wolną rękę w szukaniu nowego pracodawcy – jak Dejan Djermanović, Josip Soljić czy Dominik Sadzawicki. Nowi – to oczywistość, ale i ci – powiedzmy – na wylocie wcale nie wyglądali na takich, co to pańszczyznę tylko odrabiają. A raczej na takich, co to jeszcze chcą pokazać, że w Mielcu skreślają ich zbyt szybko.
– Więcej od siebie wymagamy!!! – darł się wniebogłosy Miro Radović, gdy okazało się, że w pierwszej połowie łatwe (zdawało się) prowadzenie Legii 2:0 pierwszoligowa Stal równie łatwo zamieniła na remis 2:2. – Co to, k…, jest?! – wtórował mu Arkadiusz Malarz.
Legia zaczęła sparing od… dwóch goli. Tak na dzień dobry dla Seweryna Kiełpina, który właśnie podpisał ze Stalą Mielec kontrakt, by zastąpić Radosława Majeckiego. „Jak w masło” – można było pomyśleć o akcjach legionistów, bo środek defensywy ekipy trenera Skowronka nie wykazał się twardością zahartowanej – nomen omen – stali.
Zero asekuracji – beształ podopiecznych Skowronek mając za złe nie tylko zresztą sytuacje, po których padły gole. Prawda jest taka, że Rafałowi Grodzickiemu i Martinowi Dobrotce przydałaby się mocniejsza konkurencja. W drugiej połowie na środku defensywy zagrali Szymon Przystalski i Krzysztof Kiercz i przy dużo, dużo agresywniejszej grze legionistów poradzili sobie lepiej. Czy Kiercz w Stali zostanie? To ból głowy dla kibiców mieleckiej drużyny. Jeśli nie, trener Skowronek będzie musiał poszukać jakiegoś mocnego wyrwidęba.
Ale to temat na zupełnie inne opowiadanie. Legia na pierwszą połowę wyszła także ze swoim najnowszym nabytkiem – oczywiście Jose Kante w ataku. Bardzo wysoko grał Radović, co można uznać za ustawienie na dwóch napastników. Bardzo szeroko Michał Kucharczyk, rzecz jasna, i Brian Iloski, a w środku Cristian Pasquato oraz ci, którzy mieli ciut dłuższe wolne: Sebastian Szymański i Krzysztof Mączyński. Wreszcie trójka obrońców: Mateusz Wieteska, znów na środku Chris Philipps (podobnie było z Mazurem Karczew) i Mateusz Żyro. Co ciekawe, tym razem Wieteska jako „półlewy”, choć z Mazurem trener Dean Klafurić ustawiał go bliżej prawej linii.
Po tych dwóch sparingach w ogóle widać, że Klafurić lubi sporo rzeczy testować, niektórym piłkarzom szuka nowych dla nich pozycji. Zaskakująco dużo zadań w defensywie dostaje na przykład Hildeberto, momentami grający nawet jak boczny obrońca – znowu: i z lewej, i z prawej strony.
Wracając do Kante – zrobił, co miał zrobić. W sparingowym debiucie strzelił gola, to może być naprawdę ciekawa opcja w ataku Legii. Czy na Europę? To pytanie do rozstrzygnięcia. Bo na polską ligę na pewno. Kante jest silny jak tur, dobrze się rusza i dużo widzi. Czuć też, że „złapał się” z nowymi kolegami. Szkoda, że nie ma szans, by sprawdzić go w parze z Jarosławem Niezgodą. Jak wiemy, Niezgoda musi pauzować kilka tygodni z powodu operacji serca.
Pierwsza połowa o ile zaczęła się dla Legii świetnie w ofensywie, o tyle dośc nieoczekiwanie od pewnego momentu potoczyła dramatycznie w defensywie. Stal otrząsnęła się z niemiłego wrażenia dwóch „gongów” na początek i – zgodnie z zaleceniami trenera – przeszła do gry piłką. Wysoki pressing, koncentracja, szukanie szansy – to dało efekt.
Maksymilian Banaszewski i Andreja Prokić (wracający z GKS Katowice) na skrzydłach – z aktywnym wsparciem Leandro – defensywną grę legionistów przeegzaminowali wyjątkowo surowo. Właśnie ten egzamin skończył się zawołaniem Malarza w stronę swoich obrońców i pomocników: „Co to, k…, jest?!”
Dopiero w drugiej połowie po radykalnych zmianach Legia zagrała zupełnie inaczej, bardziej zdecydowanie, z konsekwentnym naciskaniem rywali już pod ich polem karnym. Mielczanie z piłką przy nodze nie mieli chwili wytchnienia, jakby to nie był sparing, a całkiem poważny mecz. No, ale tak właśnie trzeba, jeśli nie chce się potem płakać po rozlanym mleku w europejskich pucharach. Klafurić zmieniając drużynę w przerwie tym „nowym” musiał rzucić coś w rodzaju: – Chłopaki, macie siąść na nich! I mistrzowie Polski siedli naprawdę mocno. Przez kwadrans marzeniem mielczan było wyjście z własnej połowy. Gdy wreszcie im się to udało… stracili trzeciego gola. Świetne podanie Kulenovicia do Cafu i 3:2.
Z dobrej strony znów pokazała się młodzież: Konrad Michalak i Sandro Kulenović. Do składu wrócił syn marnotrawny Dominik Nagy, aktywny w gestach i słowach, ale bez błysku. Z tym, że on – jak Szymański i Mączyński – trenuje krócej od reszty.
Z tyłu tym razem Majeckiego (dwie świetne interwencje plus udane, dokładne wprowadzanie piłki) wspierali Adam Hlousek, Inaki Astiz i William Remy. Druga linia to obok wspomnianych Nagy’ego i Cafu – także Mateusz Hołownia, Michał Kopczyński, no i wciąż Hildeberto zmieniony przez Kulenovicia. Wreszcie z przodu Kasper Hamalainen.
Ten „drugi” skład wyglądał lepiej, choć Klafurić był zadowolony tylko z fragmentów występu. – Każdy zaskoczył mnie pozytywnie, ale jednocześnie trochę negatywnie – podsumował Klafurić.
A Stal? Trzeba pamiętać, że to dopiero pierwszy sparing z serii kilku, jakie zostaną rozegrane do ligi. Wnioski więc na razie powinien wyciągać tylko trener, czynić to z boku trochę trudno. Ale są dwie rzeczy, jakie rzucają się w oczy – dobre mentalne nastawienie tej nowej ekipy, ale też chęć walki. Ta drużyna ze sobą (wydaje się) potrafi rozmawiać – a to naprawdę bardzo ważne.
I jeszcze dla porządku – zestawienie Stali (o składzie Legii jest dokładnie w tekście).
Pierwsza połowa: Kiełpin – Spychała, Grodzicki, Dobrotka, Leandro – Banaszewski, Gąsior, Soljić, Swędrowski, Prokić – Djermanović.
Druga połowa: Gajda – Sadzawicki, Kiercz, Przystalski, Getinger – Wroński, Soljić, Dobrotka, Górka, Sobczak – Djermanović. W trakcie gry weszli W. Gancarczyk, Goljasz i Sadłocha.
Inne artykuły o: Ekstraklasa | Legia Warszawa | Stal Mielec
-
zgubek