Wojna o przetrwanie

Autor wpisu: 6 czerwca 2016 11:32

Dołożyłeś cegłę do skruszenia tego betonu, ale całe szczęście, że wpierw obłożyłeś ją w gazetę. Być może miał to być komplement...

Dołożyłeś cegłę do skruszenia tego betonu, ale całe szczęście, że wpierw obłożyłeś ją w gazetę – usłyszałem wczoraj od jednego z kolegów po wyborczym zjeździe na Podlasiu. Być może miał to być komplement, być może nie – nieistotne.

Istotne jest to, że tak po prawdzie dopiero po tych słowach uświadomiłem sobie, że pisanie pisaniem, słuchanie konkurujących ze sobą stron słuchaniem, ale faktycznie to była wojna. Dla jednych wojna o przetrwanie, dla drugich o to, by móc zmienić obraz swojej lokalnej piłki. A mądrzy ludzie powiadają, że pierwszą ofiarą wojny zawsze jest prawda. I coś w tym jest…

W sobotni późny wieczór dostałem maila następującej treści:

Szanowny Panie Redaktorze
W związku z nieprawdziwymi informacjami umieszczanymi na portalu, którego jest Pan reprezentantem z przykrością informujemy, że nie przyznajemy Panu akredytacji na Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze w dniu 5.06.2016 w Białymstoku.

Pozdrawiamy
Podlaski Związek Piłki Nożnej

– To ja osobiście będę decydował o tym, komu przyznać akredytację na zjazd – pogroził pan Witek pismakom jeszcze w czwartek po swojej konferencji prasowej. Pół żartem, pół serio. Jak to ma w zwyczaju.
Tym razem jednak, jak zapowiedział, tak zrobił. Mnie nie przyznał (przypuszczam, że jako jedynemu dziennikarzowi spośród tych, którzy się po tę akredytację zgłosili). Nie wiem, czy to osobiście pan Witek wysmarował tę odpowiedź, czy któryś z jego pomagierów, ale taktyka iście przewrotna. Mail wysłany w sobotni wieczór o 22.30 (mimo iż zgłoszenie po akredytację dostali w piątek o 9.45), tak bym nie miał już czasu na odwołanie, gdyby mi się zachciało. Ale pal licho to. Miało być o tym, że ofiarą każdej wojny jest prawda. No więc w mailu (proszę zwrócić uwagę, że żaden decydent Podlaskiego Związku Piłki Nożnej nie odważył się pod tym podpisać) jest krótko: umieszczacie nieprawdziwe informacje, więc się bujajcie. Słowa „z przykrością” możemy oczywiście włożyć między bajki. Z jaką tam przykrością? Z wielką satysfakcją, jak już…
Szkoda tylko, że za tym banałem nie poszły konkrety, czyli które informacje były nieprawdziwe. Bo to już trąci posądzaniem nas o kłamstwo, na co akurat ja – ale pewnie i moi redakcyjni koledzy – jestem bardzo uczulony. W czym, panie Witku, czy też jego anonimowy pomagierze, zarzucasz nam pisanie nieprawdy?

1. Że pan Dawidowski nie ma wyroku za jazdę po pijaku?
Nie miałeś, pan, panie Witku, odwagi wstać przed delegatami i powiedzieć „Tak, zostałem skazany”, albo „Nie, nie zostałem skazany”. Milczałeś i błądziłeś wzrokiem niczym dziecko szukające kogoś, kto za chwilę powie mu, co ma robić.

2. Że nie przyjechał pan Dawidowski pijany na mecz do Zambrowa i nie awanturował się z ochroniarzami i wyzywał wszystkich dokoła?
Są świadkowie – chociażby dwóch prezesów Olimpii, którzy mi to potwierdzili – że tak właśnie było.

3. Co jeszcze mogło być w pańskich oczach nieprawdą, z tego co pisaliśmy? Że większość ludzi podlaskiej piłki ma pana dość?
Ano ma, o czym przekonał się pan na zjeździe.

Takie płytkie działania, jak nieprzyznawanie niewygodnym dziennikarzom akredytacji, zastraszanie działaczy z małych klubików itd., to w podlaskim związku przez ostatnich 16 lat była norma. Tak samo jak organizacyjny bałagan (mój Boże, żebyście widzieli, jak im się ten zjazd rozłaził; od jednego z delegatów dostałem w trakcie obrad SMS-a „I jak? Niezły burdel, prawda?”) i brak jakiejkolwiek komunikacji. Skansen, na który wielu ludzi działających w tamtejszym futbolu nie zasługuje i którego od lat mają już dość.
Na zjazd pojechałem i, o dziwo, akredytację dostałem, bo pani, która je rozdawała, kompletnie nie wiedziała, że mi jej nie przyznano, tylko dopisała mnie do listy i poszło… Taki to mieli tam na tym Podlasiu porządek. I tacy byli ogarnięci…
A panu Witkowi dużo zdrowia i wypoczynku życzę. Ze szczerego serca, bo to spoko chłop. Urazy nie żywię, a jak znam życie, to i on jej do mnie nie żywi. Pan Witek to naprawdę przesympatyczny gość, z którym o piłce i nie tylko można gadać godzinami. Tyle że, jak to mówią trenerzy: „Dobry zawodnik, ale nie pasuje do koncepcji”. Panie Witku, czas się z tym pogodzić i udać się na zasłużoną działaczowską emeryturę. Przyda się panu.

Inne artykuły o: Blogi | Polecane

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli