Nikolić sam nie wie, jakim wyzwaniem będzie dla niego kraina soccera

Autor wpisu: 30 grudnia 2016 12:15

Przeczytałem, że Nemanja Nikolić obrał dziwny kierunek. Ciekawe! To przypomniało mi pewną historię sprzed dwudziestu sześciu lat której bohaterami byli Henry Kissinger i… Grzegorz Kalinowski.

Wiele osób się dziwi wyborowi najlepszego strzelca Lotto Ekstraklasy, bo dla wielu MLS to egzotyka, niemal żart, nie to co liga belgijska, w której „Teo“ strzela gole jakby był karabinem maszynowym. Tymczasem Belgia to dwa, trzy kluby, podobnie jak Holandia i Portugalia. Kameralne stadiony, widzów nie więcej niż u nas, poziom często podobny wyłączając najlepsze kluby. Akurat Teodorczyk gra w jednym z tych eksportowych i legendarnych, a Nikolicia jakoś tam nikt nie widział. Niewielu go także widzi w MLS, bo wielu wydaje się, że to słaba liga gdzie dożywają swoich ostatnich, piłkarskich dni futbolowi emeryci. O tym, że nie jest to dawna, wciąż pracująca na popularność liga wspominał niedawno Tomasz Frankowski, któremu nie było już tak łatwo jak Koseckiemu, Nowakowi i Podbrożnemu. Oni trafili na drugi rzut rozwoju amerykańskiej ligi i soccera. Pierwszym była epoka nowojorskiego Cosmosu i lata siedemdziesiąte, gdy nastąpił desant złożony z Pelego, Cruyffa, Neeskensa, Deyny, Beckbenbauera i Terleckiego. Próbowano na trawie, próbowano w hali, ale skończyło się porażką. Kolejna próba to rok 1993, gdy tuż przed mundialem założono Major League Soccer. Mistrzostwa Ameryki nie podbiły, a liga MLS długo pozostawała niszową rozrywką i wiele wskazywało na to, że piłkarski interes w europejskim stylu zwinie się podobnie jak jego poprzedniczka z lat siedemdziesiątych, czyli North American Soccer League. Wtedy nie pomogła cała talia kart, ale w roku 2007 wystarczył jeden człowiek. Trzydziestodwuletni David Beckham, który trafił do Los Angeles Galaxy, był u szczytu swojej sławy. Gdy przyjeżdżał za ocean, nie był piłkarskim emerytem lecz wielką gwiazdą futbolu oraz człowiekiem, który spoglądał na Jankesów ze wszystkich reklam. Becks był światowym celebrytą, którymi nie byli Pele i cały zaciąg z lat siedemdziesiątych. Wtedy to bardziej Europa interesowała się Cosmosem i jego rywalami, niż USA faktem, że ściągnęli do niej słynni piłkarze. Nawet w latach dziewięćdziesiątych, już po amerykańskim mundialu i powstaniu MLS Brazylijczyk Ronaldo był w Stanach pPrzechwytywanie w trybie pełnoekranowym 30.12.2016 112909ostacią anonimową. Latem 1997 w Paryżu został rozegrany koszykarski puchar McDonaldsa, którego gwiazdami byli Chicago Bulls i Michael Jordan. Na konferencji prasowej brazylijski żurnalista zapytał MJ’a co sądzi o Ronaldo. Wielki Michael zrobił jeszcze większe oczy i odpowiedział – nie znam, nie słyszałem. Brazylijczyk rzucił rozpaczliwie: To najlepszy piłkarz świata. – na co MJ wzruszył tylko ramionami. To było znamienne, bo obaj byli ambasadorami firmy Nike. Przy Beckhamie nie mogło być mowy o podobnej niewiedzy i afroncie. Becks to Becks!
Oczywiście Beckham nie był jedynym powodem dla którego MLS stało się dla Amerykanów ważne, był raczej języczkiem u wagi, kroplą, która przeważyła.
Po pierwsze popularność piłki nożnej w szkołach. Już na przełomie wieków dla amerykańskich dziewcząt soccer był ulubioną grą zespołową, teraz ich pasje podzielają także chłopcy. Byłem na niedzielnym meczu lokalnych drużyn w Millbrook, takim nowojorskim Konstancinie, w którym mieszkają w weekendy nie tylko przedstawiciele klasy średniej, ale także multimilionerzy. Plac, na którym są trzy boiska piłkarskie, gromadzi setki ludzi, którzy zjeżdżają z okolicy na mecze dzieciaków. Tam określenie Soccer Mom Car staje się jasne jak dwa razy dwa. Tym mianem określa się pojemne i bezpieczne samochody, najczęściej SUV-y z trzecim rzędem siedzeń, którymi matka może zawieźć na trening nie tylko swoje dzieci, ale także te z sąsiedztwa. Dlaczego tak się stało?
Powód drugi, czyli pauperyzacja koszykówki. Strzelaniny na meczach szkolnych, afery narkotykowe, odejście od dawnego modelu draftu. Kiedyś ściągano zawodników z uniwersytetów, teraz nastoletni koszykarz nawet nie musi udawać, że nie jest półanalfabetą. Jest jeszcze jedno „ale” przeciwko koszykówce. „Ale“ o którym nikt głośno nie powie. To gra Czarnych. Gangsterstwo, chuligański image ligi, zamieszki po wygranych finałach zaszkodziły koszykówce. Biała klasa średnia zaczęła się od basketu odwracać, nie tylko zresztą od niego. Kolejny, trzeci już punkt to lokauty. Strajki bardzo zaszkodziły nie tylko NBA, ale i pozostałym ligom, a zwłaszcza NHL. Baseball trzyma się mocno, NFL i Superbowl nadal biją rekordy popularności, ale wyłom został zrobiony.
Punkt czwarty to globalizacja futbolu oraz rozwój telewizji. Ligi angielska, hiszpańska oraz europejskie puchary stają się coraz chętniej oglądanymi pozycjami. Gracze nie są anonimowi, więc nie dzielą po przyjeździe do USA losu Pelego i spółki.
Nie byłoby tak, gdyby nie reprezentacja Stanów i jest to punkt piąty na mojej liście. Obama oglądający mecz USA – Niemcy podczas mundialu, regularny udział w mistrzostwach świata i wychodzenie z grupy dały amerykańskiej piłce siłę. Do szczęścia potrzeba im medalu oraz… gry u siebie. „Away game”, tak mówi mój znajomy z Nowego Jorku na każdą próbę grania z latynoską reprezentacją na południu Stanów Zjednoczonych. Mecze z Meksykiem to jak wyjazd za Rio Grande, i nawet Kostarykańczycy potrafili zalać swoją falą stadion w New Jersey.
I punkt szósty, ostatni, czyli niedawni emigranci rosną w siłę. Latynosi i Słowianie wskoczyli do klasy średniej, a to ona dyktuje warunki na sportowym rynku w USA, przybywa więc zasobnych kibiców, frekwencja staje się europejska. Pod tym względem Ekstraklasa nie dorasta MLS do pięt, nie tylko zresztą ona. Średnia na meczu ligowym to 21 692 widzów! To nie jest poziom lig z Niemiec, Anglii i Hiszpanii, ale za to niemal taki jak we Francji i Włoszech. Lider tej klasyfikacji, Seattle Sounders z wynikiem 42 636 to solidny gracz w każdej liczącej się lidze. Dla porównania tej jesieni najlepszą średnią miała w Polsce Legia, 19 100 widzów na mecz, a średnia ligi to 9 208 kibiców na mecz. Średnia w MLS to 21 692 na mecz. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze, a ma być jeszcze lepiej. W 2015 roku do ligi dołączyły filia Manchesteru City, New York City FC oraz Orlando. W nowym sezonie liga powiększy się o zespoły z Atlanty i Minnesoty, a w kolejnym o o Los Angeles FC oraz o przedsięwzięcie Davida Beckhama Miami FC. Do 2020 roku liga powiększy się o dwa kluby, a docelowo ma liczyć ich 28. W połowie 2017 roku władze MLS ogłoszą nazwy dwóch kolejnych członków ligi, będą oni wyłonieni spośród dziesięciu chętnych. Liga się rozwija i robi postępy i już pięć lat temu nie tylko wskoczyła do dziesiątki najlepszych futbolowych lig świata, ale i zdetronizowała NBA i NHL pod względem średniej widzów na meczu.
Byłem na spotkaniu NYFC – Chicago Fire i byłem pod wrażeniem.  Obejrzałem solidny spektakl, na którym było około trzydzieści tysięcy żywo reagującycPrzechwytywanie w trybie pełnoekranowym 30.12.2016 112927h widzów i wielkiego aktora –  Davida Villę. Nikoliciowi, nawet w szczycie formy, ciężko będzie mu dorównać. A jeśli mówił o polskiej lidze, że ta ma poziom podobny do węgierskiej tylko gra się bardziej fizycznie, to w USA zabraknie mu słów. Gracze soccera zapatrzeni są w futbolistów, na boisku trzeba być szybkim i twardym, więc obawy Frankowskiego o króla strzelców Lotto Ekstraklasy są jak najbardziej uzasadnione. MLS to liga, z którą nie mogą się równać nasze rozgrywki i choć wciąż słabsza od tych najlepszych, to jednak bardziej wyrównana i stale robiąca postępy.
Już od paru lat MLS nie jest egzotycznym miejscem, tylko atrakcyjną ligą, w której gra będzie dla Nemanji Nikolicia poważnym wyzwaniem, na pewno nie mniejszym niż występy w europejskich pucharach. Najwyższa pora to sobie uświadomić i w tym miejscu wracam do przygody z Henrym Kissingerem. Dwadzieścia sześć lat temu nie zajmowałem się jeszcze sportem lecz muzyką i polityką. Grałem w radiu muzykę oraz chodziłem na konferencje i briefingi, a na meczach bywałem tak jak tPrzechwytywanie w trybie pełnoekranowym 30.12.2016 112933eraz, prywatnie. W czerwcu 1990 roku przyjechał do Warszawy jeden z najważniejszych polityków w historii XX wieku, były Sekretarz Stanu USA, Henry Kissinger. W Warszawie Kissinger spotkał się z premierem Tadeuszem Mazowieckim, więc pytano go przede wszystkim o to. Kissinger odpowiadał cierpliwie aż do czasu gdy do głosu dorwał się młody, dwudziestoczteroletni dziennikarz. Ku zaskoczeniu i zgorszeniu całej reszty, zapytałem o to, jak mu się podobają mistrzostwa we Włoszech. Kissinger ożywił się i ze swadą odpowiedział, że bardzo, że mecze ogląda regularnie, chyba że jest w podróży albo na jakimś spotkaniu. W Warszawie nadrobił zaległości, bo ambasador John Davis nagrał mu mecze, których nie mógł obejrzeć. – Macie w Polsce znakomitego ambasadora, to znakomity człowiek – zaśmiał się na koniec Henry Kissinger. W ustach dyplomaty, który w historii ma miejsce obok Talleyranda, Metternicha i Czartoryskiego był to nie lada komplement, nawet jeśli został wypowiedziany w żartobliwy sposób.
Po konferencji tłumaczyłem skąd ten entuzjazm, po prostu ja wiedziałem, a reszta nie, że Henry Kissinger jest fanem piłki nożnej, a przed amerykańskim mundialem stał na czele honorowego komitetu organizacyjnego. Może dlatego po dwudziestu sześciu latach znów wyjaśniam coś, co wydaje się oczywiste i dotyczy soccera.

Inne artykuły o: Blogi

  • gregorio

    Wiadomo, że frekwencja będzie wyższa niż w Polsce bo w usa są większe miasta i w ogóle populacja jest większa, powiedz mi jak w Polsce ma przyjść na Termalicę 30tys. widzów skoro miejscowość liczy sobie 700 mieszkańców? Poza tym nie wszystkie stadiony są zmodernizowane. A co do jakości MLS to trudno ją porównać jako tako ale gdy nie mierzysz się z najlepszymi to się nie rozwijasz, polska liga jaka jest taka jest ale ma styczność z tymi najlepszymi. Też dużo może powiedzieć fakt, że poza kilkoma emerytami z dużymi nazwiskami typu Pirlo czy Villa, grają tam kompletne nołnejmy, z resztą jakoś nie słyszałem żeby usa wykształciło jakiegoś poważnego grajka który by podbił Europę a mam Ci podawać przykłady chłopaków z naszej rodzimej ekstraklasy?

  • kibic z W-wy

    Niejaki Green, reprezentant USA, napastnik nominalnie, mimo bycia w składzie Bayernu (Kliensmann jako trener reprezentacji USA powtarzał: Greenowi: Gut Bayern, gut) ani razu nie wystapił w Bundeslidze, chyba tylko raz w pucharze Niemiec, w wakacyjnym turnieiku w Stanach, gdy Robert odpoczywał na urlopie, strzelił dla Bayernu 3 Bramki, a i czarny ten Green ;-))
    A teraz wracając do artykułu: dlaczego mamy się martwic i przejmowac losami węgierskiego Nikolica???
    Na mecz Legii bym sobie poszedł od czasu do czasu, ale spontanicznie, ot tak, bez jakichś kłopotliwych kart kibica i podobnych abonamentów.

Wszystkie teksty, zdjęcia, grafiki i inne dane znajdujące się w serwisie Futbolfejs.pl chronione są prawami autorskimi.

Użycie skopiowanych lub pobranych materiałów bez pisemnej zgody Autora jest zabronione.

Serwis przeznaczony dla odbiorców posługujących się językiem polskim, ale mieszkających w krajach, gdzie zakłady bukmacherskie są legalne.

Projekt i realizacja Konrad Siuda & Stukot Pikseli