Legia już jest zmęczona. Nie za szybko?
Autor wpisu: Krzysztof Budka 20 lutego 2017 10:32
Nikt jeszcze nie odważy się powiedzieć, że może Legia jest źle przygotowana do rundy wiosennej, ale trudno nie zauważyć, że na razie w niczym nie przypomina zespołu z końcówki jesieni.
To był jeden z naszych najsłabszych meczów w tym sezonie – przyznał po porażce z Ruchem Arkadiusz Malarz. Po pierwsze, akurat Malarz to gość, który wie, co mówi, więc choćby z tego powodu niegrzecznie byłoby zaprzeczać. Po drugie, w zasadzie Ameryki nie odkrył, bo kto widział, ten raczej do innych wniosków dojść nie powinien. Ale diabeł, jak zwykle zresztą, tkwi w szczegółach, a te z punktu widzenia Legii są bardzo niepokojące.
– Nic nam dziś nie wychodziło. Nie chcę zwalać winy na to, że graliśmy z Ajaksem, ale byliśmy trochę podmęczeni – tłumaczył Malarz. Dokładnie w te same nuty uderzał na pomeczowej konferencji Jacek Magiera. – Nie będziemy szukać tanich usprawiedliwień. Mecz z Ajaksem na pewno jednak wpłynął na nasze poruszanie się po boisku, na nasze fizyczne przygotowanie. Musimy sobie uczciwie powiedzieć, że wolniej niż zwykle myśleliśmy i biegaliśmy. Wielu zawodników poszło po Ajaksie spać dopiero o piątej rano. To normalne, to przez to, że byli tak zmęczeni – mówił.
No to jeszcze Michał Pazdan do kompletu, oczywiście o tym samym: – Staraliśmy się grać w piłkę, ale zawsze brakowało pół kroku, dokładnego zagrania i w obronie, i w ofensywie. Było trochę strat, byliśmy spóźnieni. Wychodząc na boisko nie myśli się o tym, że grało się trzy dni wcześniej. Z drugiej strony czuliśmy to spotkanie z Ajaksem w nogach, to było widać.
Czyli co? Legia jest zmęczona? Nikt jeszcze nie odważy się powiedzieć, że może jest źle przygotowana do rundy, ale trudno nie zauważyć, że w żadnym z trzech wiosennych meczów o stawkę (zresztą w zimowych sparingach też) zespół Jacka Magiery w niczym nie przypominał tego z końcówki rundy jesiennej. Ani dynamiką, ani pomysłem na grę, ani skutecznością, ani charakterem. Niczym. Jest takie stare piłkarskie porzekadło, że zapieprzać będziesz wtedy, kiedy na to zapieprzanie będziesz miał siłę. A wygląda na to, co zresztą poniekąd przyznają sami piłkarze i trener, że Legia na razie siły nie ma, choć rozegrała dopiero trzy mecze. Że potrzebny jej dłuższy odpoczynek. Ja tego nie kupuję. Jesienią też grała co trzy dni, waląc się po – za przeproszeniem – mordach z Realem, Borussią i Sportingiem, ale miała jeszcze siły tłuc rywali w lidze.
Przed spotkaniem z Ajaksem zapytałem Miro Radovicia, czy nie uważa, że mimo tej dobrej miny do złej gry, jaką od początku przygotowań robią wszyscy w Legii, trzeba już pomału bić na alarm, bo gra i forma daleka jest od oczekiwanej. – Nie trzeba. Wiem, że nie do końca nasza gra, szczególnie w ofensywie, mogła się w spotkaniu z Arką podobać, ale biorąc pod uwagę, że Tomaš Necid jest u nas dopiero od dziesięciu dni, to mogę powiedzieć, że o naszą przyszłość jestem spokojny. Widać, że sobie tu poradzi i Legia nie będzie miała problemów ze strzelaniem goli – odparł. Dziś, po meczach z Ajaksem i Ruchem, teza bardzo, bardzo ryzykowna.
Na razie na to zmęczenie Legii nikt jeszcze głośno nie zwraca uwagi. Kozłem ofiarnym jest oczywiście Necid. Niektórzy, jak Grzegorz Rudynek z Przeglądu Sportowego, wielki fan czeskiej piłki, próbują go bronić, pisząc m.in. „Necid pałętający się na szpicy między obrońcami rywali – to nie jest pozycja dla niego”, ale przecież nikogo to nie powinno obchodzić (prócz trenera Magiery), czy to pozycja dla niego, czy nie dla niego. Facet jest napastnikiem, i to w dodatku z nazwiskiem, przyszedł tu, by strzelać gole i dopóki tego nie będzie robił, będzie miał przej… Tym bardziej że ten, którego zastąpił, bawi się w Grecji doskonale, z każdym meczem udowadniając, że wypuszczenie go z Legii było frajerstwem z jej strony.
PAOK Saloniki 4:0 PAE Veria
Dwa gole Prijovicia⚽⚽
Dotychczasowy bilans w Grecji:
6 meczów
5 goli
1 asystaZawsze ceniłem jego umiejętności pic.twitter.com/2TPkkanxRJ
— Kamil Rogólski (@K_Rogolski) February 19, 2017
Ktoś powie, że dwóm piłkarzom Ruchu wyszły dwa strzały życia i zabawa się skończyła. Wyszły. Ale to jeszcze przecież nie powód, by kończyć zabawę. Legii w meczu z Realem też wyszły dwa strzały życia (Vadisa i Moulina), ale jakoś Hiszpanie ścisnęli poślady i próbowali za wszelką cenę wyrwać co ich. No, ale nie byli zmęczeni. A przynajmniej nic na ten temat nie mówili.
I jeśli czegoś Legia miała w tej Lidze Mistrzów od Realu się nauczyć, to dobrze by było, gdyby nauczyła się również tego.
Inne artykuły o: Blogi