Houston! Przy Łazienkowskiej mają problem

Legia sprzedała Nikolicia i Prijovicia. Legia nie ma dziewiątki. Legia kupiła Chukwu ale ten nie strzela. Legia ma problem. I problem nie minie jak ręką odjął nawet jeśli Tomas Necid zacznie grać tak jak za najlepszych lat. Bo Legia ma problem, ale zupełnie inny.

W Legii oprócz Chukwu, który nie doszedł jeszcze do formy jest cały zastęp piłkarzy, którzy potrafią grać i grali już kiedyś jako wysunięty napastnik. Jest Radović, jest Hamalainen, jest Kazaiszwili, jest jeszcze Kucharczyk, który póki co nie odleciał na wschód.  Że to erzace, że to nie Nikolicze? Być może, ale przecież sam Niko powiedział, że w Legii każdy by nastrzelał goli, bo jak tu nie trafiać na pustą bramkę. Węgier trochę kokietował, ale fakt faktem, o sile stanowiła druga linia, a ta jest teraz w rozsypce i to jest właśnie problem Legii. Do tego, że Tomasz Jodłowiec obniżył loty wszyscy się przyzwyczaili, ale fakt że nie grają Moulin i Ofoe jest już sprawą fundamentalną. Ci dwaj robili różnicę, a zwłaszcza Ofoe, który nakrył czapką całą ligę i pokazał, że jest graczem klasy europejskiej. To przez niego Radović wychodził na skrzydle (za czym specjalnie nie przepada), to on także zepchnął na bok Guilherme, bo to od niego powinno się zaczynać ustalanie składu i dopasowywanie taktyki. Legia uczy się w Hiszpanii grać bez Vadisa Odjidji Ofoe i przychodzi jej to w bólach, bo zespół nie osiągnął jeszcze optymalnej formy fizycznej. Dopiero gdy Ofoe zagra na „dziesiątce“, będzie wiadomo co warta jest Legia, kto powinien być na szpicy, a kto na skrzydłach. Bez swoich filarów drugiej linii nawet z Nikoliciem i Prijoviciem w szczytowej formie obrona tytułu czy równa rywalizacja z Ajaxem wydawałyby się tylko marzeniami ściętej głowy.