Co ten Nawałka narobił… Chciał? No to ma!
Autor wpisu: Krzysztof Budka 27 marca 2017 09:15
Mam wrażenie, że zespół Fornalika za remis z Czarnogórą był bardziej chwalony niż ten Nawałki, który wywiózł teraz trzy punkty. Najwyraźniej w dupach nam się od dobrobytu poprzewracało
Nie wiem, czy oglądaliście pomeczowe studio w Polsacie, ale warto było. Nie dlatego, że akurat ktoś coś odkrywczego powiedział, ale by przekonać się, jaką metamorfozę w oczach nie tylko przeciętnych kibiców, ale też ludzi piłki (byłych reprezentantów i trenerów) przeszła reprezentacja Polski. Wygraliśmy 2:1, a na twarzach tych ludzi jakieś takie rozczarowanie, a nawet złość. Nikt nie cieszy się ze zwycięstwa, z wyszarpanych trzech punktów z terenu, z którego o te punkty piekielnie trudno. A jeśli się cieszy, to skrzętnie ten fakt ukrywa. Za to jest marudzenie. I narzekanie.
A to że gramy bez skrzydeł, a bez skrzydeł to – wiadomo – za dużo nie pogramy. To raz. Poddaliśmy się chaosowi, nie graliśmy swojej piłki. To dwa. Było o wiele gorzej niż z Rumunią, słabsze tempo, duża część meczu na stojaka. To trzy. Cztery – wygraliśmy bez stylu, na dużym farcie, bo Czarnogóra zagrała jeden ze swoich najsłabszych meczów. Pięć – za często gubiliśmy koncentrację. I tak dalej… Takie były pierwsze, na gorąco rzucone konkluzje.
Po części pewnie dlatego, że mecz w Podgoricy (o meczu czytaj TUTAJ) cholernie nas wszystkich zmęczył. Nie tyle intensywnością, ile naszym chciejstwem ładnej i wysokiej wygranej. A tu nic z tego. Było brzydko, jednobramkowo i w dodatku szczęśliwie. Ale tylko po części. Bo główna przyczyna tego stanu rzeczy jest pewnie taka, że Nawałka i jego piłkarze zaczęli przyzwyczajać nas (piszę nas, bo od razu złapałem się na tym, że ja też tak na gorąco miałem ochotę ponarzekać) do tego, że tworzą zespół klasy światowej. A od zespołu klasy światowej, wiadomo, wymaga się nie tylko jednobramkowych zwycięstw, ale dużo, dużo więcej. I tak sobie pomyślałem, że nie wiem, czy ten Nawałka ma świadomość, do czego doprowadził. A doprowadził do tego, że zjechali mu zespół po tak cennej wygranej. Chciałeś? No to masz – można by rzec pół żartem, pół serio.
W Rosji właśnie niemal oficjalnie przywitano nas jako pierwszego (po gospodarzach) uczestnika mundialu ze strefy europejskiej. I faktycznie, w takiej sytuacji, w jakiej znaleźli się biało-czerwoni, tylko kataklizm mógłby pozbawić ich awansu z 1. miejsca. Ale to przekaz, który dociera do nas dużo później, zanim puszczona w eter została porcja niespełnionych nadziei kibiców i ekspertów. Bo w Podgoricy miało być dużo lepiej.
A co znaczy, do cholery, dużo lepiej? Mam wrażenie, że pięć lat temu zespół Fornalika za wyjazdowy remis z Czarnogórą był dużo bardziej chwalony niż ten Nawałki, który wywiózł teraz stamtąd trzy punkty. Wygląda więc na to, że – cytując klasyka – najwyraźniej w dupach nam się od tego dobrobytu poprzewracało. Zejdźmy na ziemię, schłodźmy głowy i cieszmy się tym, co jest. Bo po pierwsze, nie mamy jeszcze drużyny klasy światowej, choćby nie wiem, jak nam to wmawiano, która łoić będzie takich Czarnogórców po 3:0 albo i lepiej. A po drugie, co jest dużo, dużo ważniejsze, Nawałka ma to COŚ, dzięki czemu jego drużyna potrafi wygrać tak ważny mecz, nawet mimo tego, że gra tak ch…, no słabo (bo rzeczywiście prawdą jest, że długimi fragmentami tak właśnie w Podgoricy zagrała). Wielką sztuką jest takie mecze wygrywać, a stało się tak nie pierwszy raz, co znaczy, że to już chyba norma. Nie jest sztuką wygrać, jak idzie. Sztuką jest wygrać, jak nie idzie – znamy to, prawda?
TUZIMEK: Drużyna jak zegarek Nawałki
W poprzednich eliminacjach akurat w marcu zespół Nawałki rozegrał najsłabsze spotkanie w całym cyklu EURO – z Irlandią w Dublinie. Wtedy wygrana przeszła nam koło nosa w ostatniej chwili. Przypuszczam, że teraz też najsłabszy mecz (poza tym pierwszym z Kazachami) przypadł na marzec. Ale różnica jest taka, że tym razem jest komplet punktów. Tak więc spokojnie, teraz będzie już tylko lepiej. A Nawałka? Cóż, musi się chyba zacząć przyzwyczajać, że wymagania rosną. Już nie wystarczy tylko wygrać. Trzeba to zrobić efektownie, przekonująco i najlepiej z uśmiechem na ustach. No to ma on i jego chłopaki nad czym pracować…
Inne artykuły o: Blogi | Mistrzostwa Świata 2018 | Reprezentacja
-
gryf01
-
Mateusz Bieniek
-
kosel07